Na naszych nogach i nogach rycerzy i Nocnych Łowców pojawiły się...bębenki proszę (!) rolki. W trzy sekundy wszyscy oprócz nas,rąbnęli na ziemie. Zaśmiałam się i przybiłam piątkę z Aleciem.
-Jece,Diana,Araziel i Katrina DWA-oznajmiłam. Kiwnęli głowami na znak zrozumienia. Diana i Katrina chwyciły pod ramię Araziela i ruszyli do korytarza,z którego przyszli. Komicznie to wyglądało,ale droga była idealna na rolki,choć lepsza jest tylko asfaltowa. Droga z długich bloków kamieni też jest niczego sobie-Miłej zabawy z pozbyciem się rolek z nóg-powiedziałam z kpiącym uśmiechem. Odwróciłam się i ruszyłam z gracją do korytarza,z którego przyszliśmy. Wyminęłam Aleca,który pomagał jechać pół elfce i zatrzymałam się obok mojego łuku. Podniosłam go i przewiesiłam przez ramię. Zastygłam w bezruchu-słysząc kroki. Popatrzyłam zdezorientowana na Aleca. Pstryknęłam palcami i znowu mieliśmy buty. Usłyszałam z tyłu śpiew...Wzywający śpiew Anioła. Moje krew zaczęła płynąć szybciej. Teraz rozumiem czemu mam kolorowe oczy. Czerwone-oznaczają wilka,zielony-Nocnego Łowcę,a żółty-Anioła. Mam zmieszaną krew Wilka i Nocnego Łowcy z krwią Anioła. Dlatego tak reaguję na wzywający śpiew.
-Powiedz Jece'owi żeby stworzył Portal do mojego domu i macie przez niego przejść-poprosiłam,odwracając się w stronę śpiewu.
-Wysunęłaś skrzydła i masz żółte oczy-oznajmiła pół elfka.
-Później Wam to wytłumaczę-stwierdziłam i teleportowałam ich do reszty. Jak zaczarowana szłam za śpiewem-odpowiadając mu. Czułam się jakby wszystko działo się w zwolnionym tempie.
***Narracja Trzecioosobowa***
Dwa niesamowite śpiewy słychać było w całym Dworze fearie. Rudowłosa dziewczyna z białymi skrzydłami i złotymi oczami wyłoniła się z ciemnego korytarza śpiewając. Patrzyła się ponad stojącymi rycerzami fearie i Nocnymi Łowcami. Patrzyła na brudnego i posiniaczonego Anioła o złotych włosach i oczach,który został brutalnie obdarty ze skrzydeł i wzywał ją. Oboje przestali śpiewać,a słuchający ich zastanawiali się czemu przerwali piękną pieśń i byli smutni. Rudowłosa podniosła ręce przed siebie,a wszyscy poza nią i Aniołem zawiśli nad ziemią. Jej ręce były teraz po obu jej stronach uniesione,a wszyscy uderzyli o ściany. Ruszyła przed siebie w stronę Anioła obdartego ze skrzydeł,a wokół niej pojawił się błękitno-biały ogień. Rudowłosa zdawała się go nie czuć,bo jej nie parzył,a jedynie delikatne głaskał jej ciało. Zatrzymała się dopiero metr przed Aniołem i rozłożyła skrzydła na całą długość,a u drugiego Anioła pojawiły się białe skrzydła z kroplami błękitnego na piórze.
-Te krople będą Twoim wspomnieniem i innych czego dostałeś na ziemi przez Lud fearie i jego Królową Lily. To okrutne co Ci zrobili,Gabrielu i dostaną odpowiednią karę-powiedziała do niego-Odbieram Wszystkim,którzy zrobili cokolwiek złego Gabrielowi,nawet tym,którzy tylko się patrzyli Nieśmiertelność,a Nocnym Łowcom wszystkie Znaki-zrwóciła się do przestrzeni,unosząc otwartą rękę,by wziąć to co obiecała. Ze wszystkich stron zaczęły lecieć małe jasne kuleczki wieczności. Kiedy wszystkie osiadły na jej ręce,zamknęła ją i ponownie otworzyła. Na jej otwartej dłoni,była mała jasna długa wstążka. Zawiązała ją na nadgarstku Gabriela i lekko uśmiechnęła. On w podzięce dotknął jej dłoni i przekazał coś co mogło jej pomóc w walce z Demonami,Lucasem i jego ludźmi i odwzajemnił lekki uśmiech. Po chwili znikł zostawiając po sobie jedno białe pióro z błękitnymi kropkami. Rudowłosa podniosła je i również zniknęła,w momencie jak do sali wszedł Lucas z Nocnym Łowcą o białych włosach,ubrany w czerwony strój bojowy.
-Nie wiem jak to się stało,ale odbili Isabelle-oznajmił Nocny Łowca.
-Zbierz oddział i wracaj do Edomu. Ona też tam zmierza-powiedział pewny swego Lucas.
-Skąd ta pewność?-zapytał ciekawy białowłosy.
-Sebastianie,ja po prostu wiem czego ona szuka i do czego jest zdolna,bo jest mieszańcem-odpowiedział Lucas.
-Mieszańcem?-dopytywał się Sebastian.
-Jej matka była Nocnym Łowcą i Wilkiem,a jej ojciec Aniołem,więc ona ma krew obojga-odpowiedział wyraźnie znudzony.
-Jest Nocnym Łowcą,Wilkiem i Aniołem w jednym?-chciał się upewnić Sebastian.
-Tak-przytaknął.
-Edom jej zaszkodzi skoro jest Aniołem i nie będzie miała dość siły na pokonanie jednego Mrocznego,a co dopiero dwustu. Nie będzie też mogła się zmienić w Wilka,a Runy jej nie pomogą-stwierdził Sebastian z lekkim uśmiechem. Nie wiedział,że ona jest silniejsza niż przypuszcza i już się wybiera do świata demonów,zdeterminowana i ze swoimi przyjaciółmi. A los da mu potężnego kopa.
-Więc masz ją zabić!-rozkazał Lucas i poszedł w kierunku komnaty Lily.
****Clary****
Po raz drugi zwymiotowałam krwią na popiół. Ta planeta jest martwa w dosłownym znaczeniu. Słońca tu nie widać,ziemia jest pokryta popiołem i bliżej nieokreśloną mazią. Drzew nie ma,a jeziora są wypełnione lawą. Demony latają,chodzą i pełzają bezkarnie w nocy. Demoniczny wymiar nie służył mi i Katrinie. Obie mamy w sobie krew Anioła,ale ona ma ją czystą. Musimy się jak najszybciej dostać do Zamku Demonów i przejrzeć go na wylot. Oczywiście musimy to zrobić tak,żeby nikt nie zauważył,że tu byliśmy. Podniosłam się z kolan i ruszyłam za resztą. Jece,Alec,Diana i Katrina czekali na mnie na jakimś wzniesieniu. Arazil i Isabella (pół elfka) mają wrócić jutro do Narnii. My niestety mamy inne zajęcie. Musimy znaleźć piekielną brązoletke i rozwalić,albo wziąć. W oddali już majaczył Zamek Demonów. Dwa dni oddziela nas od niego. Wiem,że Lucas przyśle oddział albo kilka. Jeden błąd popełnił. Nie pokazał im naszych zdjęć i opisów,więc bezkarnie możemy sobie wejść do jego zamku.
Po zapadnięciu nocy z magicznymi kamieniami szliśmy dalej. Mój kamień świecił jasnym,prawie białym światłem przez moje palce. Nie miałam kontroli nad własnymi nogami.
-Ja chcę spać-jęknął Jece. Odezwał się pierwszy od prawie dwunastu godzin.
-Ja już śpię na stojąco-mruknęła Diana.
Znaleźliśmy opuszczoną jaskinię. Była duża i ciemna,więc demony nie mogły nas zobaczyć. Alec zapalił ognisko,a wszyscy oprócz mnie położyli się blisko ciepłego ognia. Ja nie musiałam nawet być w pobliżu ogniska,żeby było gorąco. Leżałam zwinięta w kłębek na mojej czarnej macie pod czarnym śpiworem. Czułam jak moje ciało chłonie odpoczynek od długiego marszu. Po chwili zatopiłam się w snach.
Obudziłam się,słysząc kroki od strony moich nóg-czyli od wejścia do jaskini. Lekko uchyliłam powieki i zobaczyłam dwie czarne postacie zakradające się do naszego schronienia. Moja ręka automatycznie złapała za rękojeść sztyletu. Diana niespokojnie poruszyła się w swoim śpiworze,co na chwilę zatrzymało obie postacie,zlewające się z ciemnością. Kiedy podeszły na tyle blisko,że mogłam oddać czysty rzut,rzuciłam sztyletem i sięgnęłam po drugi,ale druga postać mnie zaskoczyła. No bo kto normalny by na mnie skoczył? Tak właśnie taka inteligentna osoba jak ten na mnie. Zablokował mi nogi i unieruchomił ręce. Zatkał moje usta swoją ręką jak chciałam krzyknąć i boleśnie wykręcił moją lewą rękę,bo na prawej miał swoje kolano. Jego towarzysz z pewnością nie żyje. Dopiero jak przyjrzałam się mojemu napastnikowi zobaczyłam,że ma na sobie czerwony strój bojowy. Tam gdzie znajduje się serce miał wypalone dwa czarne węże zjadające swoje ogony na stroju. Herb Lucasa. Zirytowana własną głupotą przewróciłam oczami. No raczej,że to jeden z wojowników Lucasa. Brunet bo chyba był brunetem uśmiechnął się lekko. Jego oczy były piwne i ukazywały dziwne emocje,w które nie mam ochoty się zagłębiać. Byłam unieruchomiona i co z tego? Bez użycia ciała też go mogę zabić. Naparłam na jego umysł i z radością,że wypróbuje nową metodę zabijania zaczęłam się bawić jego odczuciami. Posyłałam do jego mózgu ogromny ból,a jak to nie skutkowało,bo mnie blokował przeszłam lekko zła na jego fizyczne odruchy. Zaczęłam napędzać jego krew w żyłach i podgotowywałam jego narządy wewnętrzne. Jego żyły nie wytrzymały nawet minuty po takim szybkim krążeniu i rozerwały się. Osunął się w bok martwy. Śmierć przez pęknięcie żył. Ciekawa śmierć. Zrobił mały hałas upadając na kamienną podłogę jaskini,przez co reszta się obudziła i złapali za broń. Ułożyłam się wygodnie w śpiworze i popatrzyłam na nich.
-Dwie minuty wcześniej,byście się przydali-skomentowałam.
-Mogłaś nas obudzić-mruknął Alec.
-Jak obudzić,jak byłam unieruchomiona i miałam zatkane usta?-zapytałam.
-No nie mogłaś-stwierdził Jece. Położyli się z powrotem spać.
************************************************
Hej Aniołki! 3 KOMENTARZE i będzie następny rozdział.
Clarissa Wayland przeżywa niezwykłe przygody..Wpaja się w Setha i ma jedną tajemnicę,której nie może się nikt dowiedzieć..Po trzech latach podróżowania z Sethem wraca do Forks.Ale nie czeka ją spokojne życie w cieniu innych ludzi.Jest Wybrańcem razem ze swoimi przyjaciółmi.Odkrywa tajemnice,które nie powinna poznać żadna istota.Jej matka Vane teleportuje ją w bezpieczne miejsce z dala od Lucasa.Co łączy Clary z Lucasem?Czy będzie dała radę żyć z prawdą i tajemnicą,którą nikt nie może poznać?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetny rozdział! Ale krótki!!! Niech kolejny będzie dłuższy!
OdpowiedzUsuńKarolcia ;)
I wejdź na Facebook! Przepraszam, ale znowu przyjechał inny kuzyn i jakoś tak wyszło...
OdpowiedzUsuńCzekam ze zniecierpliwieniem na kolejny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńKarolcia ;)
P.S. www.niepowtarzalna-w-marzeniach.blogspot.com