poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział 2. Ty chyba żartujesz!

Kiedy tylko doszliśmy na boisko myślałam,że mam zwidy. Co oni tu robią?
-Gramy towarzyskiego z tymi idiotami?-zapytałam lekko zawiedziona. Na boisku rozgrzewało się 1D. Myślałam,że będziemy grali z kimś innym.
-Tak z nimi-odpowiedział-Tak właściwie to gratulację,mała!-powiedział i zmierzwił mi włosy. Zostałam zgnieciona przez Kevina. Przytulił mnie mocno i o mało nie złamał mi żeber. Rozwaliłam mu idealną fryzurkę i przywitałam się z ich kolegami. Davidem,George'em,Klausem i Damonem. Oczywiście to ja musiałam rozpocząć mecz od podania do kogoś. Było siedmiu na siedmiu. Wzięłam zamach i kopnęłam piłkę do Aleca. Przyjął na klatę i zaczął razem z piłką biegnąć do bramki. Wywróciłam oczami i omijając przeciwników stanęłam z dziesięć metrów przed bramką. Alec posłał mi pytające spojrzenie,a ja kiwnęłam głową pionowo. Podał mi górą. Kopnęłam piłkę robiąc salto do tyłu i rąbnęłam na ziemię plecami do trawy. Podniosłam się z trawy zaraz po upadku. 1:0 dla nas,bo piłka wleciała do bramki. Payn wylądował na brzuchu,ale nie złapał piłki. Przybiłam piąteczkę z Alec'iem i dalej sobie graliśmy towarzyskiego. Ograliśmy ich 10:1. Styles raz trafił,ale to przez to,że Kevin gapił się za jakimiś dziewczynami. Nie odpowiadałam na flirty Stylesa. Klapnęłam sobie obok Kevina pod bramką. Cały czas zerkał na blondynkę,która kręciła się obok boiska,na którym graliśmy.
-Zagadaj do niej-poradziłam. Popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Co?-zapytał zdezorientowany.
-Zagadaj do niej-poradziłam-Wpadłeś jej w oko-dodałam z uśmiechem.
-Skąd wiesz?-zapytał.
-Jestem dziewczyną,znam się na tym-odpowiedziałam,wywracając oczami.
-Okey-mruknął,wstał i poszedł do dziewczyny. Zadowolona z siebie poszłam do Aleca. Kiedy podeszłam do niego na chwilę odwróciłam się w stronę Kevina,który teraz całował się z dziewczyną.
-Właśnie zeswatałam Kevina-oznajmiłam mu najnowszą wiadomość.
-Z kim?-zapytał.
-Nie mam pojęcia,ale są tam-odpowiedziałam i dyskretnie pokazałam w stronę całujących się. Zaczęłam pić wodę.
-To Perrie,była Malika-stwierdził,a ja aż się zakrztusiłam. Poklepał mnie po plecach.
-Ty chyba sobie żartujesz!-powiedziałam.
-Nie-odpowiedział. Co ja zrobiłam? ?Ta pusta blondynka leci tylko na sławę i kasę. Ja ją przed chwilą spiknęłam z Kevinem! Katastrofa!
-To na pewno nie ta wiedźma!-warknęłam blada.
-Ona jest miła i wcale nie jest wiedźmą-stanął w jej obronie Alec. Zagotowało się we mnie. Mój najlepszy przyjaciel broni tej zdziry!
-Masz rację nie jest wiedźmą-przyznałam wściekła-Jest totalną suką-dodałam po chwili.
-Nie obrażaj jej!-warknął na mnie.
-Będę!-syknęłam i wyminęłam go. Ja pierdole! Nie ogarniam facetów! Wróciłam do domu wściekła. Pianino! Weszłam do salonu i zasiadłam na ławce przed białym pianinem. Pierwsze nuty były ostre i mocne,ale gdy się uspokoiłam stały się delikatne i miękkie. Nawet nie skapnęłam się,że mam towarzystwo. Kiedy skończyłam byłam uspokojona i opanowana.
-Ładnie grasz-pochwalił mnie głos za mną. Aż podskoczyłam. Błyskawicznie się odwróciłam. Nathan stał przede mną z lekkim uśmiechem. Zlustrował mnie uważnie.
-Co tu robisz?-zapytałam ze zmarszczonymi brwiami.
-Szukam Jece'a-odpowiedział-Ale Twoje towarzystwo też mi odpowiada-dodał z łobuziarskim uśmiechem.
-Jece wyszedł z dziewczynami i raczej nie wrócą tak szybko-oznajmiłam i usiadłam na kanapie.
Nie wiesz gdzie poszedł?-zapytał mnie brunet.
-Nie-odpowiedziałam i włączyłam plazmę.
-Poczekam-oznajmił chłopak i usiadł obok mnie. Zmęczenie dało o sobie znać,więc zasnęłam po piętnastu minutach.
Obudziłam się wieczorem w swoim pokoju. Czekaj! Jak ja się tu znalazłam? Pewnie Sykes mnie przyniósł...Komórka za wibrowała,oznajmiając wiadomość. Odblokowałam telefon i zmarszczyłam brwi. Jaki "kotuś"? Otworzyłam wiadomość i zaśmiałam się.
------------------------------------------------------
Nie obudziłem Cię? Masz może ochotę na spotkanie? :)

                                                                                    Nathan.
----------------------------------------------------------------------
Od razu przestawiłam nazwę w telefonie na Głupek.
-------------------------------------------------------
Masz szczęście,bo nie. Właśnie wstałam. Chętnie,ale to nie będzie randka.
                                                                                   Clary.
-----------------------------------------------------------------------
Wstałam z łóżka i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic,ubrałam czarne spodnie i zieloną podkoszulkę. Rozczesałam włosy i związałam je w wysokiego kucyka. Zeszłam na dół i zjadłam jabłko. Smakowało dziwnie. Chyba jabłko nie powinnam mieszać z miętową pastą do zębów. Nie próbujcie zjeść jabłka po myciu zębów. Zjadłam jabłko do końca,wzięłam telefon,ubrałam buty i wyszłam z domu. Sykes właśnie wchodził na kamienną drużkę prowadzącą do naszego domu.
-Siemka,mała-przywitał się ze mną.
-Hej,wielki-odpowiedziałam z lekkim uśmiechem. Wsiadłam do jego samochodu i ruszyliśmy do jakiejś niespodzianki. Błam niecierpliwa,ale co się dziwicie? Mi się mówi gdzie się mnie zabiera. Po piętnastu minutach byliśmy pod lasem. Byłam tu już kiedyś! Wysiedliśmy z auta i ruszyliśmy przez las. Po chwili byliśmy na niewielkiej przepięknej polanie z małym strumyczkiem na środku. Usiedliśmy pod drzewem i rozmawialiśmy. Opowiadaliśmy o sobie. Kiedy słońce zaszło całkowicie,a pojawił się księżyc w pełni postanowiliśmy wracać. Próbowałam ukryć,że mi zimno ale chyba nie wyszło,bo Nathan ściągnął swoją zieloną bluzę i kazał ubrać.
-Dzięki-mruknęłam lekko się rumieniąc i ubierając bluzę. Była ciepła i pachniała nim.
Po piętnastu minutach byliśmy pod moim domem,który dzieliłam z resztą zespołu. Odprowadził mnie pod same drzwi.
-Dzięki za miło spędzony czas-powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Nie ma za co-odpowiedział. Stanęłam na palcach i już miałam pocałować go w policzek,kiedy odwrócił lekko głowę. Musnęłam jego usta. Jego ręce spoczęły na moich plecach,natomiast moje na jego klatce piersiowej. Drzwi się otworzyły,a my odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
-Dobrej nocy-pożegnał się Nathan i znikł z ciemności.
-Zawsze w odpowiednim momencie-rzuciłam sarkastycznie do Callana. Ominęłam go i ściągnęłam buty.
-Przynajmniej mam zdjęcie-mruknął blondyn. Po dziesięciu minutach przesłał mi zdjęcie i zabezpieczył telefon hasłem. Co za niefart! Położyłam się na łóżku. Odblokowałam telefon i odczytałam wiadomość.
-------------------------------------
Dobranoc,mała :3
P.S. Nie wiedziałem,że tak dobrze całujesz ;3
                                                               Nathan.
------------------------------------------------------------
Uśmiechnęłam się do telefonu i odpisałam.
--------------------------------------
Dobranoc,duży.
P.S. Ty też całujesz całkiem całkiem ;]
                                                     Clary.
-------------------------------------------------------------
Zasnęłam jak tylko napisałam wiadomość.
Obudził mnie budzik o ósmej. Zdjęcia. Zwlokłam swoje zwłoki z łóżka i weszłam do łazienki. Po piętnastu minutach wyszłam z łazienki ubrana w niebieskie spodenki i czarną bokserkę z czaszką. Ubrałam jeszcze bluzę Nathana i z uśmiechem weszłam do kuchni. Zjadłam trzy naleśniki i razem z całym zespołem pojechałam do fotografów,którzy mają nam robić zdjęcia. Po piętnasto minutowej jazdy byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do wielkiego budynku. Trochę pobłądziliśmy,ale kiedy spotkaliśmy Max'a,pomógł nam dojść pod właściwe drzwi. Potem gdzieś zniknął.
Po trzech godzinach mieliśmy półgodzinną przerwę. Oczywiście błądziliśmy,aż znaleźliśmy jakieś schody. Weszliśmy po nich na górę i odkryliśmy małą kawiarnie. Rzuciłam się z chłopakami na wygodne fotele. Nie obyło się bez przepychania i śmiechów. W końcu pierwsza dopadłam fotela. Usiadłam po turecku i zaczęłam gadać z Alec'iem. My się długo nie gniewamy na siebie. Podeszła do nas,a właściwie do Kevina. Zaczęłam się brechtać z miny Aleca.
-Z której strony ona kurwa przypomina Edwards?-zapytałam rozbawiona Aleca.
-Obie są blondynkami-odpowiedział.
-Idiota-skwitowałam.
-Za to mnie uwielbiasz-odpowiedział z uśmiechem.
-Ona teraz uwielbia...-zaczął Callan,ale jak zobaczył mój szatański uśmiech zamknął się. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam szukać pewnego kontaktu. Po kilku sygnałach odebrała.
-Hej Clary!-przywitała się miło.
-Siemka,Katniss-odpowiedziałam z uśmiechem-Słuchaj,mam pytanie...
-Jakie?
-Nadal potrzebujesz opieki do tego kremowego węża?
-Do Riki? Nie,jednak biorę ją ze sobą.
-Szkoda. Bo wiesz Callan chciał się nim zaopiekować.
-Gdyby co dam znać.
-Okey. Do zobaczenia!-pożegnałam się i rozłączyłam. Popatrzyłam z pytająco na blondyna. Pokiwał przecząco głową,na znak,że nie powie. Okropnie boi się węży. Uśmiechnęłam się pod nosem i odblokowałam telefon. Jedna wiadomość.
----------------------------------------
Siema,mała ;3. Gdzie jesteś? Nie mogę zapomnieć o wczorajszym buziaku. ;*
                                                                                                            Nathan.
-----------------------------------------------------
Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Uśmiechałam się do ekranu telefonu. No co ja poradzę? Mi też się buziak podobał.
-------------------------------------
Siemka,duży! Aktualnie w małej kawiarni,w T**********.
Mamy sesję fotograficzną. Mam Twoją bluzę! A Ty gdzie jesteś?
                                                                                     Clary.
-------------------------------------------------------------
-Koniec przerwy!-oznajmił Kaunis. Dziwne imię. Za jakie grzechy?! Niechętnie poszłam za fotografem. Po drodze minęliśmy R5,ale byłam za bardzo wciągnięta w pisanie esemesów,żeby na nich spojrzeć. Przy okazji gadałam z Dianą. To znaczy ona gadała do mnie,a ja jej tylko przytakiwałam.
R5. Od lewej: Ellington Ratliff(17lat),Rydle Lynch(17lat),Ross Lynch(19lat),Riker Lynch(19lat) i Rocky Lynch(18lat)
















Po dwóch godzinach  pozowania do zdjęć mogliśmy iść do domu. Przebrałam się w swoje ciuchy i musiałam czekać na resztę,bo oni się wolniej przebierali. Callan po chwili siedział ze mną na schodach i gadał.Właśnie ze mną żartował,kiedy przyszedł do nas Ross i Rocky. Mruknęłam tylko,żeby się nie wygadał albo rano się obudzi z wężem w łóżku i poszłam do Diany i Katriny. No więc sama się wkopałam o pocałunku z Nathanan'em. Jak to miał w zwyczaju Jece,zmierzwił mi włosy.
-Załaskotam Cię na śmierć jak Cię dorwę!-warknęłam i zaczęłam gonić tego kretyna. Zbiegliśmy ze schodów i minęliśmy Callana i braci Lynch. Odechciało mi się go gonić dopiero w parku,bo go zgubiłam. To znaczy on zgubił mnie,bo jest szybszy. Klapnęłam sobie na ławce,żeby odpocząć. Jestem leniem,więc szybko się męczę. Callan,Ross i Rocky szli w moją stronę.
-Widziałeś może Jace'a?-zapytałam Callana.
-Zwiał Ci?-odpowiedział pytaniem.
-Nie moja wina,że jest szybszy-mruknęłam. Blondyn zaśmiał się.
-Szedł w stronę skejt parku-odpowiedział.
-Po jakiego on tam polazł?-zapytałam,marszcząc brwi.
-Pewnie dlatego,że go tam nie znajdziesz-odpowiedział.
-Jego niedoczekanie-mruknęłam i ruszyłam truchtem do skejt parku. Muszę przyznać,nie wpadłabym na to,żeby go tam szukać. Kiedy już tam doszłam,wleciałam na jakiegoś chłopaka na desce i rozwaliłam kolano. Bolało jak cholera! Chłopak zaczął mnie przepraszać.
-Nic się nie stało!-zaśmiałam się rozbawiona. Nie wiadomo z kąt pojawił się Jece.
-Fajtłapa-stwierdził rozbawiony,widząc moje kolano.
-Ja zawsze mam szczęście-powiedziałam z sarkazmem. Wziął mnie na ręce i zaczął nieść w stronę domu. Po jakichś piętnastu minutach weszliśmy do domu...Znaczy Jece wszedł,ze mną na rękach. Położył mnie na kanapie i poszedł po apteczkę. W tym czasie ja włączyłam plazmę. Akurat leciała nasza piosenka. Teledysk był całkiem niezły,zwłaszcza,że byliśmy sobą. Jece wrócił po kilku minutach i zaczął przemywać moje zakrwawione kolano wodą utlenioną. Syczałam z bólu. Potem nałożył na moje kolano jakąś maść. Po godzinie drzemania zostałam obudzona przez chłopaków,którzy hałasowali w kuchni.
-Ciszej,bo chcę spać!!-krzyknęłam do nich. Przykryłam się kocem i wystawiłam chore kolano poza koc. Po chwili zasnęłam,ale nie na długo. Obudził mnie huk w przedpokoju. Wstałam z kanapy i wyszłam z salonu. Alec zbierał się z ziemi. Najwidoczniej spadł ze schodów.
-I,że niby ja jestem kaleką?-zapytałam retorycznie. Weszłam do kuchni i wyciągnęłam wodę z lodówki. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętych chłopaków. Mruknęłam coś pod nosem i wyszłam z kuchni. Weszłam po schodach i czmychłam do swojego pokoju. Wzięłam prysznic,ubrałam czarne dresy i jakiś podkoszulek odsłaniający brzuch. Zeszłam na dół i wyszłam do ogrodu. Zły pomysł! Już miałam czmychnąć z powrotem do domu,ale Diana mnie zawołała. Zaczęła mnie i Kat uczyć jakiejś choreografii. Nie powiem,było zabawnie. Szczególnie jak dołączyli chłopacy.

























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz