![]() |
| Lettie. Wilczyca i przyjaciółka Clar |
-No cześć-przywitałam się z Dianą.
-Wpadnij do nas!-pisnęła podekscytowana. Wywróciłam oczami z uśmiechem.
-Zaraz będę-powiedziałam i rozłączyłam się. Schowałam telefon do kieszeni i wstałam-Wychodzę i nie wiem kiedy wracam-oznajmiłam Deanowi,przy drzwiach.
-Seth,idziesz z nią-rozkazał czarnowłosy alfa. Szatyn przytaknął i ruszył za mną. Zmieniłam się w wilka i ruszyłam sprintem przez las. Nawet nie uważałam na chłopaka. Zmieniłam się w człowieka na skraju lasu i ruszyłam biegiem jako człowiek. Po chwili już byłam w ogrodzie na tyłach domu Diany. Nasz zespół rozpadł się,ale i tak jesteśmy przyjaciółmi. Przywitałam się z blondynką.
-A to kto?-zapytała,wskazując głową na Setha.
-Moja osobista niańka. Seth. Seth to jest Diana-przedstawiłam ich sobie. Chłopak został od razu zmiażdżony przytuleniem Diany. Miałam wyostrzony słuch,węch i wzrok. Zrobiłam unik przed piłką do siatkówki,która chciała mi zrobić guza na czole. Przeleciała przez płot i zatrzymała się przede mną. Po chwili przy płocie pojawiło się dwóch chłopaków. Jeden mięśniak o czarnych włosach i niebieskich oczach,drugi chudy brunet też o niebieskich oczach. Obaj byli bladzi. Nienaturalnie bladzi.
-Wampiry-mruknęłam razem z Sethem. Tamci popatrzeli po sobie zdziwieni. No cóż,nie będę ukrywać,że nienawidzę wampirów jak każdy wilk. Moje oczy pociemniały.
-Clary!-warknęła Diana. Kolor moich oczu powrócił. Odwróciłam się do niej-Masz gościa-oznajmiła,wskazując na różowo włosom. Była rozanielona. Uśmiechnęłam się promiennie do niej.
-Jednak wpojenie mu wiedzy poskutkowało-stwierdziłam.
-Następnym razem go tak nie poharataj-poprosiła.
-To zależy od jego wiedzy-powiedziałam. Całej naszej trójce przyszły wiadomości. Od Deana,że mamy natychmiast być przy skupisku ściętych drzew. Westchnęliśmy.
-Obowiązki wzywają-oznajmiłam Dianie.
-Powodzenia-mruknęła. Uśmiechnęłam się lekko.
-To nie będzie potrzebne. Zawsze zwyciężaliśmy,czemu teraz miałoby być inaczej?-zapytałam pewna tego,że znów wygramy. Zmieniłam się w białego wilka i ruszyłam biegiem. Już po pięciu minutach tam staliśmy przed czarnym wilkiem. Plan był prosty. Zaatakować z zaskoczenia i dać nauczkę. Moje mięśnie stwardniały. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jakiegoś wilka. W tym przypadku nie znalazłam jednego...a całe stado Jonathana. On sam trzymał nóż na gardle jakiejś dziewczyny,która płakała. Znam tą dziewczynę...Emilly! Zostaliśmy otoczeni przez ciemne wilki. Zero szans na ucieczkę. Dobrze przemyślany plan.
-Poddaj się Dean,albo Twoje wpojenie zginie!-krzyknął Jonathan. Ja jeszcze się w nikogo nie wpoiłam. Jak połowa stada. Zaczęłam ostrzegawczo warczeć. Czym zwróciłam na siebie uwagę większości wilków. "Nawet nie próbuj niczego". Seth. Zapomniałam! Możemy czytać sobie w myślach jeśli jesteśmy w postaci wilków. Mój ogon drgnął lekko. "Masz niczego nie robić! Zrozumiałaś?!" warknął na mnie Dean. Westchnęłam. "Zrozumiałam". To był rozkaz. Nie mogę nic zrobić. Usiadłam na dupie i położyłam po sobie uszy. Nic innego mi nie pozostało. Patrzyłam jak Dean zmienia się w człowieka i oddaje mu władzę. "Nie będzie miał nad nami władzy jeśli odejdziemy" przesłałam wszystkim moją myśl. Skoro Dean oddał swoją władzę Jonathanowi,mogę robić co mi do głowy przyjdzie. Postanowiłam odejść. "Nie mam zamiaru zostać w stadzie,gdzie przywódca jest tchórzem" skierowałam się tym bezpośrednio do Jonathana. Odwróciłam się i pewnym siebie krokiem ruszyłam przed siebie. Tuż przed lasem dołączył do mnie Seth. Zamerdałam ogonem i ruszyliśmy biegiem przed siebie. Zaczniemy żyć od nowa. Pozostawiając przyjaciół i rodzinę za sobą. Po przebiegnięciu kilkunastu mil,co dla nadnaturalnych było jedynie rozgrzewką,musieliśmy się posilić. Przyczailiśmy się na dwie sarny. Podczołgałam się bezszelestnie do swojej ofiary i rzuciłam się na nią. Skręciłam jej kark i zaczęłam ją jeść. Była smaczna. Ruszyliśmy dalej. W pogoń za życiem.
Trzy lata później.
Strasznie się zmieniłam. Mam długie do pasa rudawo-brązowe włosy,zielone oczy i jestem bardzo chuda. Nie ufam ludziom ani innym wilkom oprócz Setha. Chłopak też się zmienił. Ma dłuższe brązowe włosy i był trochę wyższy niż sprzed trzech lat. Ja także urosłam. Teraz byłam prawie równa wzrostem z chłopakiem. Przez przypadek wpoił się we mnie,a ja w niego. Zwiedziliśmy każdy zakątek ziemi i wróciliśmy z większym doświadczeniem i mądrością. Weszliśmy do Forks trzymając się za ręce. Oboje byliśmy ubrani na czarno. Zatrzymaliśmy się przed drzwiami do domu Diany. Zapukałam,a po chwili otworzyła mi mała dziewczynka o brązowych oczach. Wyglądała jak siedmiolatka. Uśmiechnęłam się do niej promiennie.
-Kim państwo są?-zapytała nieufnie. Pół człowiek pół wampir. Oto kim jest to dziecko.
-Jesteśmy starymi przyjaciółmi Twojej mamy-odpowiedziałam-Mogłabyś ją zawołać?-zapytałam. Kiwnęła głową i znikła za drzwiami. Po chwili drzwi ponownie się otworzyły. Stanęła w nich dwudziestolatka. Diana na początku stała i lustrowała mnie wzrokiem,a potem rzuciła się na mnie i mocno przytuliła. Odwzajemniłam uścisk niepewnie.
-Myślałam,że nie żyjesz!-szepnęła i wciągnęła nas do domu. Zaprowadziła nas do salonu,gdzie siedziała cała rodzina Cullenów. Blondynka o ciemnych oczach,brunetka o jasnych oczach,czarnowłosy mięśniak,dwóch blondynów o ciemnych oczach,ciemniejsza blondynka,brunet o ciemnych oczach i na jego kolanach mała blondyneczka. Córka jego i Diany. Popatrzyłam znacząco na dawną przyjaciółkę. Jestem wilkiem kurde i nie trawię wampiry.
-Przepraszam,zapomniałam,że jesteście naturalnymi wrogami-powiedziała i walnęła się z otwartej ręki w czoło. Siódemka wampirów patrzyła na nas,jakbyśmy zaraz mieli się na nich rzucić. Przewróciłam oczami na ich czujność.
-Nie szkodzi-odpowiedziałam-Reszta też założyła rodziny?-zapytałam.
-Tak-odpowiedziała ze szklistymi oczami. Coś było nie tak i to bardzo.
-Musimy już iść-oznajmił Seth. Oboje wyszliśmy z domu Diany Cullen i ruszyliśmy do Rezerwatu dla bardziej opalonych,pochodzących z plemion Indiańskich. Po niecałej godzinie byliśmy już w połowie drogi do domu Setha. Każdy kogo mijaliśmy patrzył na nas. Nie powiem,że miałam ochotę nie uciec jak najdalej. Szliśmy trzymając się za ręce i co jakiś czas wymieniając się opiniami. Weszliśmy na werandę ślicznego drewnianego domku. Seth zapukał,a po chwili pojawiła się starsza kobieta z siwymi pasemkami i zmarszczkami.
-Seth!-pisnęła z ulgą i radością i przytuliła syna. Kiedy się oderwali od siebie kobieta spojrzała na mnie.
-Mamo to jest Clary-przedstawił mnie. Kobieta przytuliła mnie. Przez ułamek sekundy była zdziwiona tym faktem,ale odwzajemniłam uścisk. Kobieta zaprosiła nas do środka. Usiedliśmy w dwójkę na fotelach. Po chwili kobieta przyniosła herbatę i ciepłe ciasto czekoladowe.
-Gdzie się podziałeś synku?-zapytała jego mama.
-Po odejściu ze stada Jonathana,zwiedziliśmy cały świat-odpowiedział,z lekkim uśmiechem.
-Dean powiedział,że zginęliście w trakcie wojny-powiedziała kobieta.
-Pewnie tak kazał mu powiedzieć ten tchórzliwy kundel-mruknęłam i napiłam się ciepłej herbaty.
-To by się zgadzało-westchnęła starsza kobieta.
Po dwóch godzinach wychodzimy z jej domu. Oczywiście najpierw się z nią pożegnaliśmy i przekonaliśmy,że nie ma potrzeby nocowania u niej. Kiedy tylko wychodzimy na chodnik zauważyłam dwie postacie. "Śledzą nas". To dziwne ale możemy się porozumiewać przez myśli nawet w ludzkiej postaci.
******************************
Hej! Zmieniłam prolog jakby kogoś interesowało...Co u Was? U mnie boleśnie po sobotnim weselu Cioci Marty i Piotrka. Wytańczyłam się na tym weselu,odwiedziłam z kuzynem plac zabaw w Zawadzie (Bo tam było wesele w remizie). Dziś mi się zaspało do szkoły. :/

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz