Nie miałam co robić,więc postanowiłam zejść na dół do chłopaków,którzy oglądają jakiś mecz. Z telefonem w ręce i kubkiem kawy zeszłam do salonu. Usiadłam sobie na jedynym wolnym fotelu i odblokowałam telefon. Dwie wiadomości. Weszłam na pierwszą. Nieznany numer.
-----------------------------------
Co robisz,piękna?
Harry.
---------------------------------------------------
Jaki znowu Harry?
-----------------------------------
Skąd masz mój numer,Styles?
---------------------------------------------------
Druga od Nathana.
-----------------------------------
Siema,mała! Co robisz? Masz czas?
---------------------------------------------------
Siemka,duży :]. Oglądam z chłopakami i R5 mecz. Pewnie,że mam czas.
Czemu pytasz? A Ty co robisz?
Clary.
-------------------------------------------------------------
I tak sobie pisaliśmy. Ross zerkał na mnie co jakiś czas. Nie lubię ich ale muszę tolerować. Za dwa dni mamy trasę koncertową z nimi. Z Nathanem spotykam się regularnie od tygodnia,ale jesteśmy tylko przyjaciółmi. Napiłam się kawy i oparzyłam sobie język. Poszłam spać po pierwszej w nocy. Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Obudziłam się po siedemnastej. Spakowałam walizkę i poszłam spać. O trzeciej rano mamy wychodzić,więc trzeba się wyspać. Zasnęłam po godzinie.
Obudził mnie budzik. Wstałam i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic,ubrałam się ciepło i wyszłam z łazienki. Wzięłam walizkę i z zamkniętymi oczami zeszłam na dół. Zostawiłam walizkę pod drzwiami i weszłam do kuchni. Zjadłam bardzo późną kolację razem z chłopakami. Dziewczyny pojechały wczoraj do Las Vegas. Oczywiście tata i Stark już tam na mnie czekają. Koncert i wyścig w jednym dniu. Tego jeszcze nie było!
Po godzinie stania w korkach byliśmy na lotnisku. Nathan przyszedł się ze mną pożegnać. Podeszłam do niego i przytuliłam. Dostałam od niego wielkiego białego misia i coś jeszcze...
-Zostaniesz moją dziewczyną?-zapytał patrząc mi w oczy.
-Tak-odpowiedziałam i pocałowałam go w usta.
Z wielkim bananem na ustach,wielkim miśkiem w prawej ręce i walizką w lewej,weszłam do kolejki. Po piętnastu minutach szukałam w samolocie mojego miejsca. Wreszcie znalazłam to zasrane siedzenie. Siedzę sama. Usiadłam pod oknem,a misia położyłam na drugim fotelu. Za mną siedzi Callan i Alec,potem Jece i Ross,potem Kevin i Rocky,potem Ellington i Rydle,a potem Riker i jakaś brunetka. Alec zasnął od razu. Jak się później okazało siedzę z jakimś brunetem. Więc mój miś spoczywa na moich nogach. Kiedy startowaliśmy z całej siły przytuliłam Kala (tak dałam na imię misiowi). Nienawidzę samolotów i latania nimi. Kiedy już byliśmy w powietrzu przestałam dusić miśka. Po chyba setnym pytaniu Callana czy wszystko dobrze,dostałam nerwicy. Rozumiem martwi się ale do jasnej cholery ileż można? Odwróciłam się wściekła do tego kretyna.
-Jeśli jeszcze raz zapytasz się mnie czy wszystko w porządku,to ten fotel już Ci nie pomoże!!-warknęłam wściekła-Rozumiesz?-zapytałam ze zmrużonymi oczami. Pokiwał głową pionowo i dopiero teraz usiadłam. Przytuliłam misia i zamknęłam oczy. I nagle sobie uświadomiłam coś...Obok mnie siedzi...zabójca mojej matki...Otworzyłam oczy i dyskretnie rozejrzałam się za jego dwoma kolegami. Dwóch czarnowłosych chłopaków siedziało z tyłu. Stefan,Matt i Daniel. Tylko co oni tu robią? Wzięłam kilka głębokich oddechów. Nie rozpoznali mnie...Jak mogli,skoro wtedy miałam pięć lat? No właśnie nie mogli. Matt odwrócił głowę w moją stronę.
-Wszystko w porządku?-zapytał. Nie będzie,jeśli mnie rozpoznasz.
-Tak-skłamałam. Wzięłam głęboki oddech,nie patrząc na niego.
-Jakoś widzę,że nie-powiedział. Co robić?! Co robić?!
-Mam lęk wysokości i leki przed chwilą przestały działać-skłamałam.
-Chcesz zamienić się miejscami?-zapytał. Pokiwałam głową na potwierdzenie. Zamieniliśmy się miejscami. Wtuliłam się w misia i próbowałam zasnąć,ale przerwał mi telefon. Westchnęłam zirytowana i wyciągnęłam telefon z kieszeni. Odczytałam wiadomość i zaśmiałam się. Co za idiota do kwadratu. Callan wpadł na pomysł,że skoro nie może mówić do mnie,to będzie pisał. Dla jego bezpieczeństwa wyłączyłam telefon i rozwaliłam się wygodnie w fotelu. Zasnęłam.
Poczułam jak ktoś mnie delikatnie szturcha w ramię,ale olałam to.
-Nie obudzisz jej w ten sposób. To istny leniwiec jeśli chodzi o spanie-usłyszałam głos Aleca. Poczułam coś mokrego na twarzy,a po chwili zaczęło szczypać. Blee! Cytryna. Otworzyłam oczy i zaczęłam wycierać twarz chusteczkami jak nienormalna.
-Jesteś już trupem,Linghtwood-warknęłam.
-Na razie nie możesz mi nic zrobić,Wayland-odpowiedział. Po piętnastu minutach wylądowaliśmy. Alec jak torpeda wybiegł z samolotu. W dodatku z moim misiem! Normalnie jak strzała wyleciałam za nim. Ludzi się na nas gapili jak na wariatów. Uśmiechnęłam się pod nosem,kiedy zobaczyłam jak Alec łapie zająca. Wyrąbał się,przez sznurówkę w bucie. Podeszłam do niego,zabrałam mu misia i rzuciłam kilka przekleństw na chłopaka,po czym odeszłam.
****************************************************
Hejka! Nie wiem kiedy dodam jakiś rozdział tu czy w poprzednim blogu,bo matka zrobiła mi szlaban,za oceny -.- Spokojnie,jestem sprytna i mądra,więc na pewno dodam następny rozdział! Przepraszam,że taki krótki,ale jakoś wena nie chciała ze mną współpracować. Karolina,JURO wracam do szkoły!
Clarissa Wayland przeżywa niezwykłe przygody..Wpaja się w Setha i ma jedną tajemnicę,której nie może się nikt dowiedzieć..Po trzech latach podróżowania z Sethem wraca do Forks.Ale nie czeka ją spokojne życie w cieniu innych ludzi.Jest Wybrańcem razem ze swoimi przyjaciółmi.Odkrywa tajemnice,które nie powinna poznać żadna istota.Jej matka Vane teleportuje ją w bezpieczne miejsce z dala od Lucasa.Co łączy Clary z Lucasem?Czy będzie dała radę żyć z prawdą i tajemnicą,którą nikt nie może poznać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz