-Odsuń się i patrz jak to robi zawodowiec-poprosiłam. Chłopak posłusznie się odsunął. Z całych sił kopnęłam w furtkę,ale ta ani drgnęła w przeciwństwie do mojej nogi,która chrupnęła. Złapałam kość od bardzo silnego kopniaka.
-Czy zawodowiec łamie sobie nogę kopiąc w furtkę?-zapytał zdezorientowany Alec.
-Nie. Zazwyczaj po takim kopniaku furtka rozpada się na części,tak jak moja kość u nogi-odpowiedziałam. Klepnęłam sobie na nagrobku.
-Złamałaś nogę?!-pisnął przerażony.
-Teraz zademonstruję Ci jak szybko i boleśnie nastawić kości jak są rozwalone w kilku częściach,ale musisz mu pomóc,bo sama nie dam rady-powiedziałam z lekkim uśmiechem. Położyłam nogę na betonowym grobie i skinęłam na niego. Podszedł do mnie i po szybkim wytłumaczeniu co ma robić i jak,przeszliśmy do wykonywania "zabiegu" nastawienia mi kości. Po jakiś pięciu minutach moje kości były na swoim miejscu. Nawet nie poczułam bólu...dobra bolało jak cholera,ale nie chciałam stresować bardziej Alec'a,więc udawałam,że nic mnie nie boli. Wstałam z betonowej płyty i przeszłam kilka kroków. Mogłam chodzić i biegać. A skoro ptaszki nie chcą nas wypuścić to pobawimy się w kto jest szybszy. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Właź na mój grzbiet i trzymaj się najmocniej jak potrafisz-rozkazałam mu i zmieniłam się w wilka. Moja biała sierść była widoczna na kilometr,więc jeśli nas obserwują,a na pewno to robią to widzą mnie doskonale. Położyłam się na trawie,którą należałoby skosić. Alec niezdarnie wsiadł na mój grzbiet. Teraz widziałam lepiej,słyszałam lepiej i byłam silniejsza i trzy razy szybsza niż człowiek. Spokojnie mogłabym wyprzedzić nawet wampira. Gdy tylko Alec objął rękami moją szyję i mocno ścisnął,tuląc się do mnie ruszyłam wolno. Mój ogon merdał we wszystkie strony. Kiedy tylko zobaczyłam księżyc w pełni stanęłam jak wryta. O kurna...Było dobrze po trzeciej w nocy. Stanęłam przednimi łapami na wystającej z ziemi płyty i uniosłam wysoko łeb. Uszy były położone płasko na głowie. Wzięłam wdech i zawyłam głośno,informując,że jesteśmy cali. Kiedy skończyłam swoją informację,przeskoczyłam przez płytę,na której opierałam przednie łapy. Na początku biegłam wolno,potem coraz szybciej,aż osiągnęłam maksymalną prędkość. Po niecałych trzech minutach,biegnięcia obok muru i zrobienia prawie całego kółka przez cmentarz zbliżałam się do wejścia i wyjścia z cmentarza,przez które weszłam. Chciałam zmylić te głupie ciągle obserwujące nas z ukrycia ptaki od tego co zamierzałam zrobić. To szaleństwo,ale robiłam bardziej szalone rzeczy niż skok przez mur wysokości pięciu metrów. Jedyne co musiałam zrobić do rozpędzić się i dobrze się odbić od ziemi. Wystarczająca odległość od muru. Odbiłam się od płyty wystającej z ziemi i po kilku sekundach byliśmy w powietrzu. Po następnych kilku sekundach rąbnęłam na ziemię po drugiej stronie. Zadowolona z siebie zaczęłam szukać wzrokiem naszych przyjaciół. Kiedy tylko ich zobaczyłam,truchcikiem podbiegłam. Położyłam się na trawie,żeby Alec mógł zejść z mojego grzbietu. Kiedy tylko zszedł wstałam i zmieniłam się w człowieka.
-Sorry,że tak późno,ale trupy i furtka,która nie chciała się otworzyć trochę nas opóźniła-powiedziałam na start. Wszyscy się na nas popatrzeli. Zlustrowali nas wzrokiem,a Katniss dyskretnie pokręciła dwa razy oczami w jej prawo,a moje lewo. Popatrzyłam pod wskazaną stronę. Uśmiechnęłam się ironicznie do chłopaka ubranego na czarno z równie czarnymi skrzydłami co oczy i włosy.
-Jak miło wreszcie poznać jakiegoś ptaszka-powiedziałam z ironią w głosie w jego stronę. Nie zrobiło na mnie wrażenia,że piorunował mnie wzrokiem. Raczej lekko rozbawiło-Jedźcie do mnie,powinnam za godzinę wrócić-rzuciłam do moich przyjaciół. Kiwnęli głowami i wszyscy oprócz Alec'a ruszyli do swoich aut. Uniosłam jedną brew do góry,patrząc na chłopaka pytająco.
-Nie zostawię Cię samej z Nim-odpowiedział na moje nieme pytanie,zerkając na Upadłego. Roześmiałam się.
-Nie masz o co się martwić...-powiedziałam-Chociaż jak chcesz się martwić to możesz o niego,bo jak mnie wkurzy to zostanie moim śniadaniem-uśmiechnęłam się przerażająco-Jestem głodna i jak zaraz czegoś nie zjem to nie ręczę za siebie-stwierdziłam-Więc wsiadaj na ścigacza i jedź-warknęłam na niego. Tak zaczął mnie irytować. Mruknął coś pod nosem zły,wsiadł na mój ścigać i ruszył za resztą. Zadowolona z faktu,że mogę zacząć polowanie,ruszyłam do lasu naprzeciwko. Zmieniłam się w wilka i ruszyłam biegiem z łbem przy ziemi. Wąchałam trawę i igły szukając tropu. Po niecałych dwóch minutach skradałam się na polankę,gdzie pasło się stado saren i jeleni. Byłam większa od dorosłego jelenia i w cholerę bardziej widoczna od młodej sarenki. Podejście do stada nie zauważona,było nie lada wyzwaniem. Atak z zaskoczenia był idealny dla mnie. Wybrałam sobie dwie ofiary. Uniosły głowy i nasłuchiwały. Po chwili skoczyłam za nimi w pogoń. Niech trafi szlak to co ich spłoszyło. Skoczyłam na sarnę,która biegła z tyłu. Runęłam z nią na ziemię. Skręciłam jej kark,ruchem łba. Po dziesięciu minutach,byłam najedzona. Szczątki sarny zostawiłam i ruszyłam w kierunku mojego domu. W końcu rozpędziłam się do maksymalnej prędkości. Po piętnastu minutach biegu zwolniłam,bo zbliżałam się do cywilizacji. Usłyszałam jakiś pisk. Dziewczęcy. Wyczułam woń mięty. Łowca. Tylko oni walą miętom. Ruszyłam w tamtym kierunku. Kiedy tylko wyszłam na małą polankę,zobaczyłam chłopaka ubranego na czarno. Blondyn o niebieskich zimnych oczach,mierzył do jakiejś dziewczyny z pistoletu. Dziewczyna zapewne nie jest zwykłym człowiekiem.
![]() | |
| Nicholas. Łowca (nad przyrodzonych) 20 lat. |
-Przepraszam-powiedziałam-Musiałam odciągnąć Łowcę od jakiejś dziewczyny-dodałam. Zmarszczyłam brwi. Cała banda siedziała i cisnęła się blada na jednej kanapie-Co tak siedzicie na jednej sofie wszyscy?-zapytałam lekko rozbawiona.
-Bo tak im kazałem-odpowiedział nieznany mi dotąd głos. Popatrzyłam na drugą kanapę. Trzech chłopaków na niej siedziało. Brunet,czarnowłosy i ciemny brunet. Odezwał się ciemny brunet.
![]() |
| Ashton Irwin. Upadły Anioł. 21 lat. |
![]() |
| Calum Hood. Upadły Anioł. 20 lat. |
-Czyżby?-zakpił,wstając. Moje oczy pociemniały. Utłukę go.
-Clary...-zaczęła Katrina. Popatrzyłam na nią i resztę. Moje źrenice się zwęziły. Idźcie za dom. Niepewnie wstali i ruszyli do drzwi. Popatrzyłam na Katniss. Ty Katniss zostań. Przydasz się. Po chwili reszta zniknęła za drzwiami. Stałam w lekkim rozkroku,jak Katniss.
-Jesteś na moim terytorium,więc radze Ci grzecznie się z tond wyjść i nigdy nie wracać,albo pogadamy inaczej-warknęłam na ciemnego bruneta. Czarnowłosy i brunet wstali i zajęli miejsca po obu stronach.
-To pogadajmy inaczej-odwarknął. Pierzesz czarnowłosego,a ja pozostałych dwóch. Zmieniłam się w wilka i rzuciłam na brunetów. Runęli na plecy,obok siebie. Przygniotłam tylnymi łapami ich skrzydłach,a przednimi ramiona. Lewe i prawe. Nie mają szans. Katniss nieźle radziła sobie z czarnowłosym. Kij z tym,że zdemolowali mi połowę salonu. Ja tylko rozwaliłam szklany stolik. Ugryzłam rękę bruneta,który się zamachnął i chciał mnie uderzyć w żebra. Od razu tego pożałowałam. Kiedy tylko poczułam smak krwi zaczęłam kaszleć,a po chwili pluć krwią. Ich krew jest zimna,gorzka i ma w sobie coś co nie jest dobre dla wilków. Zmusiłam ciało do zmienienia się w człowieka...co nie do końca mi wyszło. Zostały wilcze uszy(wyrastały tak gdzie ludzie mają uszy),ogon (przedórzona kość ogonowa) i mniejsze niż normalnie mam dwa kły jak jestem wilkiem. Tak działa na wilki. Nie
![]() |
| Mike. Upadły Anioł. 23 lata |
![]() |
| Felix. Anioł. 23 lata. |
-Kolejny ptaszek!-pisnęłam udając radość. Zadziwiające nie wkurzyłam go. Jeszcze.
-Też się ciesze,wilczyco-mruknął-Możesz mi wytłumaczyć jedną rzecz?-zapytał retorycznie.
-Nie-odpowiedziałam.
-Dlaczego chcesz być wrogiem Upadłych?-zapytał,ignorując moją odpowiedź. Zrobiłam tak samo z jego pytaniem.
-Naruszasz moją przestrzeń osobistą i terytorium-oznajmiłam. Westchnął,odsunął się i zniknął. Zadowolona,że spławiłam Anioła,udałam się do kuchni. Cała paczka siedziała w kuchni. Alec widząc moje rany,wyciągnął apteczkę. Usiadłam na krześle,odwracając się do niego tyłem. Zajął się wyciąganiem odłamków szkła z moich pleców. Katniss już przeszła pierwszą pomoc Alec'a.
-Jak się czujesz?-zapytałam Katniss. Brunetkę o szarych oczach.
-Mogło być lepiej-odpowiedziała-Dziękuję-powiedziała,kiwnęłam głową-Zabiłaś Ich?-zapytała.
-Nie,bo przerwał mi jakiś chłopak. Stwierdzając po skrzydłach Anioł-odpowiedziałam.
****
Leżałam na kanapie,na brzuchu. Moje plecy goiły się wolno i boleśnie. Katniss leżała na drugiej z podobnymi ranami na plecach. Za piętnaście minut miała być wizyta kontrolna,któregoś z naszych przyjaciół. Oglądałyśmy Szybcy i Wściekli. Fajny film.Nic takiego nie robiłam. W dzień spałam,jadłam i piłam,a w nocy...no cóż. Zamierzam zrobić niespodziankę Kevinowi. Naprawiałam mu auto co mnie wiele kosztowało.
-Nuda,nuda i jeszcze raz nuda-mruknęłam,odwracając się na plecy. Krzyknęłam z bólu i spadłam na brzuch. Jak tylko weszłam do salonu tydzień temu,wszystko było jak z przed bijatyki. Zaczęłam klnąć. Boli,boli,boli...
-Trza było się nie ruszać-powiedział jakiś głos za mną.
-Pieprz się-warknęłam zła. Jakoś wstałam z dywanu i z powrotem się położyłam na kanapie.
-Z Tobą bardzo chętnie-powiedział męski,lekko zachrypnięty głos nad moim uchem.
-Zabawny jesteś,Aniołku-odpowiedziałam na jego zaczepkę. Zamknęłam oczy i przekręciłam głowę w drugą stronę.
-Wiem-powiedział.
-Wiesz gdzie są drzwi?-zapytałam-To taki drewniany prostokąt. Naciskasz na klamkę i pchasz w do wewnątrz-dodałam-Przez,który wyjdziesz i już nie wejdziesz,teleportujesz się czy coś-warknęłam.
****************************************
Wakacje! Jak to pięknie brzmi! Zdanie do następnej klasy to taki bonus,który posiadam. Co u Was? Podoba Wam się to co piszę? Komentujcie! Postaram się dodawać notki w tych dwóch miesiącach ale nic nie obiecuję!





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz