-No siemka Clary! Co robisz?-zapytała,w oddali słyszałam muzykę.
-Siema,właśnie jadę autem. Gdzie jesteście?-zapytałam. Podała mi adres i kazała się śpieszyć. No nie wiem jak ona,ale ja jechałam jak szybko się dało. Wymijałam auta z wprawą. Po pięciu minutach byłam na miejscu. Zatrzymałam się i wysiadłam z zielonego cudeńka. Nawet jednego kroku nie zrobiłam jak na mojej szyi uwiesiła się Diana. Odwzajemniłam lekko uścisk i przywitałam się z resztą.
-Gdzie Kevin?-zapytałam chłopaków. Pokazali mi gdzie jest. Moje usta zrobiły "o". Gadał z Upadłymi,których o mało nie zabiłam. Szybko się ogarnęłam i ruszyłam w ich stronę. Zatrzymałam się metr od nich.
-Kevin!-powiedziałam głośno. Odwrócił się z bananem na twarzy. Przytulił mnie na powitanie.
-Co tu robisz,Clary?-zapytał zdziwiony. Uśmiechnęłam się pod nosem.
-Mam dla Ciebie niespodziankę-zignorowałam jego pytanie-Stoi tam-wskazałam na piękne zielone auto wyścigowe. Kevin zaczął piszczeć i skakać jak nienormalny. Śmiałam się z niego idąc do auta i przyjaciół. Ludzie się na niego dziwnie patrzyli,już nie wspomnę o mnie. Normalnie jakbym była jakimś kosmitą. Rzuciłam klucze od auta Kevinowi i poszłam do Katriny,Katniss,Diany i Jece'a.
-Czemu ludzie się na mnie dziwnie patrzą?-zapytałam.
-Może dlatego,że nie wyglądasz jak inne dziewczyny?-odpowiedział pytaniem Jece.
-A jak wyglądam?-zapytałam.
-Jak piękna,tajemnicza i niebezpieczna dziewczyna-odpowiedziała Diana. Posłałam jej słaby uśmiech. Moja komórka dała o sobie znać tak jak reszty. Odebrałam ją i oddaliłam się od reszty jak inni.
-Słucham?-zapytałam.
-Musisz zacząć szkolenie na wilczą wojowniczkę,Clary-powiedział prosto z mostu Seth. Chwila! Ja go mam zapisanego w kontaktach...
-Czemu dzwonisz z nieznanego numeru,Seth?-zapytałam,marszcząc brwi.
-To numer Eragona,który będzie Cię uczył wszystkiego co związane jest z Wilczą Wojowniczką,mieczami i innymi tego typu rzeczami-odpowiedział.
-Ale mi nie potrzebny żaden nauczyciel-zaprotestowałam.
-Masz godzinę na dostanie się na Łąkę Skupienia-oznajmił głosem nieznoszącym sprzeciwu. Westchnęłam i wróciłam do reszty.
-Muszę iść. Mam jakiś debilny trening na WW-oznajmiłam.
-WW?-zdziwiła się Katrina. Wilczą Wojowniczkę. Wyjaśniłam w ich umysłach.
-Ja mam AW-oznajmiła Katrina. Anioł Wojownik.
-Ja mam UAW-oznajmił Kevin. Upadły Anioł Wojownik.
-Ja WaW-oznajmiła Diana. Wampir Wojownik.
-Ja CzW-wyznał Jece. Czarodziej Wojownik.
-Nocny Łowca Wojownik-mruknął Alec.
-Elf Wojownik-szepnęła cicho Katniss. Tak więc każdy poszedł gdzie miał iść. Zmieniłam się w wilczycę dopiero w lesie. Dotarcie do lasu zajęło mi pół godziny,a dotarcie do łąki zajmie mi tyle samo czasu jeśli się sprężę. Ruszyłam zabójczym sprintem.
**********
Tydzień. Tyle czasu nie widziałam przyjaciół i w tym czasie stałam się perfekcyjną zabójczynią,jeśli mogę się tak nazwać. Nauczyłam się posługiwać bronią. Głównie mieczami i sztyletami. Stałam się większa w wilczej postaci i jeszcze szybszej. Wzięłam zimny prysznic i ubrałam czarny strój bojowy z niebieskimi dodatkami. Strój był jednoczęściowy i zakładało się go jak strój narciarski. We wszystkie paski i sprzączki włożyłam noże. Po obu stronach bioder przypięłam do pasa miecze w pochwach. Na plecy zarzuciłam sobie duży miecz rodowy z kilkoma ciemnymi i jasnymi księżycami. Rozczesałam włosy i ruszyłam na dół. Zjadłam śniadanie i wyszłam z domu. Przebiegłam wąską drużką na spotkanie z przyjaciółmi i Eragonem. Połowę pierwszego dnia spędziliśmy na sprzeczaniu się o to,że mam do niego mówić "mistrzu". Oczywiście jestem bardziej uparta od szatyna. Kiedy tylko weszłam na łąkę,zapadła cisza. Przywitałam się ze wszystkimi przytuleniem i całusem w policzek.
-Zostaliście wyszkoleni na perfekcyjnych wojowników swoich własnych ras. Powinniście być z siebie dumni. Dostaniecie dzisiaj ważną misję do wypełnienia. Macie przetransportować czterech ludzi bezpiecznie przez trzy olbrzymie puszcze i dwie duże pustynie. Mają dotrzeć do Alagaseii,krainy elfów. Tam dostaniecie następne rozkazy i misję-oznajmił Eragon. Nareszcie nie przynudzał!
-Kiedy zaczynamy?-zapytałam razem z Kevinem,Aleciem i Jece'em.
-Ruszacie za chwilę. Potrzebną broń,jedzenie i transport już macie-odpowiedział szatyn i pstryknął palcami. Z lasu na polanę weszło jedenaście czarnych koni. Na czterech pierwszych jechało już czterech chłopaków-Katniss będzie wydawać rozkazy i macie jej słuchać-oznajmił-Słyszysz,Clary?-zapytał się mnie Eragon.
-Głucha jakoś jeszcze nie jestem-odpowiedziałam.
-Ruszajcie natychmiast-nakazał. Poczekałam,aż wszyscy wsiedli na konie,oprócz mnie. Katrina walnęła się w głowę z otwartej ręki,gdy zobaczyła,że nie podchodzę do konia i na niego nie wsiadam. Ruszyli po dwóch minutach. Katnis pokazała ręką przed siebie i ruszyła pierwsza. Spięła konia,który zaczął galopować.
![]() |
| Samuel. 20 lat. Książę Karasii. |
-Mam własne nogi-warknęłam i ruszyłam leniwym truchtem. Dogoniłam Dianę i Katrinę. Biegłam leniwie między dziewczynami.
-Jak tam po tygodniu treningu?-zapytała mnie Diana.
-Całkiem fajnie. Znam na pamięć z piętnaście języków znam,umiem nawet we śnie walczyć. Najlepiej mi idzie z mieczami i sztyletami. Jestem silniejsza i potrafię wytrzymać kilka dni bez jedzenia i picia. Ciągle biegnąc-opowiedziałam w skrócie-A Tobie jak szło?-zapytałam.
-Czuję wszystkie mięśnie po wczorajszym treningu. Przez cały tydzień uczyłam się posługiwać różnymi broniami. Kijami,mieczami,łukami...Musiałam rozwinąć moje mięśnie,a wczoraj dostałam niezły wycisk. Potrawie rozpoznać wszystkie chaszcze lecznicze i trujące-odpowiedziała Katrina.
-Potrawie wyśledzić najmniejsze zwierze,podobnie jak Ty Clary. Ogólnie to był ciężki i wyczerpujący tydzień. Nauczyliśmy się wszystkiego o naszych kulturach i rasach. Wiedzieliście,że krzyże i inne głupoty nie działają na wampiry? W jakim byłam szoku,kiedy Mistrz zaprowadził mnie do kościoła i opowiedział o mojej kulturze-opowiedziała w skrócie Diana. Zasypiała na siedząco...Po chwili już spała.
-Czy ktoś tu nie jest zmęczony,a chce pogadać?-zapytałam głośno. Nikt nie podniósł ręki,oprócz Samuela,który prosił,żebym wsiadła na konia. Moi przyjaciele spali w siodłach,jak wszyscy ludzie oprócz bruneta i Katniss. Była skupiona,żeby nie zgubić prawie niewidzialnej ścieżki z oczu,więc postanowiłam jej nie przeszkadzać. Oddaliłam się od reszty i zmieniłam w wilczyce. Trzymałam się od reszty na odległość. Biegłam z przodu,albo z boku. Tak minął pierwszy dzień naszej podróży. Zatrzymaliśmy się po dwudziestej drugiej. Alec rozpalił ognisko i przygrzał jedzenie. Jedliśmy w ciszy. Rozłożyłam śpiwór i weszłam do niego. Poprawiłam poduszkę i zasunęłam śpiwór. Za cholerę nie mogłam usnąć. Wcale nie byłam zmęczona,jak reszta. Jece zasypiał przy swojej warcie. Wyczołgałam się ze śpiwora i podeszłam do niego.
-Idź się połóż. Zajmę Twoją wartę-szepnęłam do niego. Powiedział ciche "dziękuję" i położył się w moim śpiworze. Usiadłam po turecku na trawie z dala od reszty i czuwałam. Nie obudziłam nikogo na ich wartę. Czuwałam całą noc. Nie muszę dużo spać. Przygotowałam posiłek dla reszty i sama też zapolowałam. Zjadłam dwie sarny. Z dwoma wielkimi czarnymi butelkami wróciłam do obozu. Wszyscy jedli śniadanie i nawet mnie nie zauważyli. Przyzwyczaiłam się,że chodzę bezszelestnie i skradam się do innych. Usiadłam obok Diany.
-Mam nadzieję,że jesteś wegetarianinem-powiedziałam i podałam jej butelki z krwią moich ofiar-saren. Od razu skapnęła się o co mi chodzi. Wypiła jedną butelkę,a drugą schowała w luku przy koniu.
-Nie wysysam krwi z ludzi. Zwierzęta zaspokajają moje potrzeby idealnie-odpowiedziała.
*******************************
Nie ma to jak chorować w wakacje ;// Tylko ja mam takie szczęście,że jestem chora ;(






















